uczesana i umalowana to była godzina 16:50. Postanowiłam zejść na dół, chwyciłam do ręki torebeczkę i wyszłam z pokoju. Usiadłam na kanapie i bardzo się denerwowałam nie wiem czemu. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni by się czegoś napić. Nalałam sobie soku do szklanki i wtedy po całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi, mało co nie wylałam sobie całej zawartości szklanki na sukienkę. Położyłam sok na kuchennym blacie i poszłam otworzyć drzwi.
-Hej, gotowa ?
-Tak, tylko wezmę torebkę z kanapy. -Odpowiedziałam uśmiechnięta. Wzięłam torebkę i wyszliśmy zamykając za sobą drzwi.
Dawid przyjechał samochodem, wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy nie wiedziałam gdzie.
Między nami panowała niezręczna cisza.
-A mówiłeś, że mieszkasz blisko. -Zaczęłam.
-No tak bo mieszkam. -Odpowiedział uśmiechając się i spoglądając na mnie po czym szybko odwrócił się i znów patrzył na drogę. -Przyjechałem samochodem bo stwierdziłem, że nie będziemy pieszo chodzić. -Znów się do mnie uśmiechną. Gdy dojechaliśmy na miejsce Dawid otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z samochodu. Weszliśmy do budynku siadając przy zarezerwowanym dla nas stoliku. Było widać, że Dawid się stresował w sumie ja nie byłam gorsza. Nie wiedziałam jak się zachować, nie znałam go za dobrze nie wiedziałam co mam mówić i nie lubiłam takich kolacji o tysiąc razy bardziej wolałam iść do kina, wesołego miasteczka, na piknik czy też siedzieć razem w domu spędzając czas na rozmowach lub na oglądaniu jakiegoś filmu w TV. Wszystko tylko nie kolacja, wtedy zaczynałam powoli żałować, że się godziłam.
Gdy już przynieśli nam zamówione przez nas dania Dawid zaczął rozmowę.
-Czemu akurat Anglia ?
-No nie wiem, tutaj mieszkał mój przyjaciel znaczy się nadal mieszka no i rodzicie kupili mu dom no i zaproponował mi, że mogę się do niego wprowadzić, jednak już od zawsze miałam w planach się tu przeprowadzić, moi rodzice mają nawet dom w innej części tego kraju, tutaj się urodziłam ale nazywam się Polką bo tam się wychowałam no i kocham Polskę moja mama stamtąd pochodzi. -Gdy skończyłam zaczęłam żałować, że to powiedziałam, bo się rozgadałam jak głupia pewnie go zanudzam czy coś.
-A twój ojciec, skąd jest ? -Gdy Dawid o to zapytał to musiało znaczyć, że jednak go nie zanudzam.
-Nooo z Anglii, ale dosyć o mnie, jak Ty sie tu znalazłeś ? -Zapytałam a wtedy zaczęliśmy bardzo długą i miłą rozmowę. Chłopak wiele mi o sobie opowiedział i wydawał się bardzo miły.
Gdy skończyliśmy jeść Dawid za wszystko zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Chłopak kierował się w stronę samochodu.
-A może zrobimy sobie spacer ? -Zapytałam wskazując na chodnik.
-A co z samochodem ? -Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nooo... nie wiem. -Powiedziałam chichocząc. -Wrócimy po niego. -Dodałam
-Niee, nie ma mowy ! Nie będę tutaj zostawiał mojego cudeńka. -Powiedział głaszcząc czarną, błyszczącą maskę. -Wsiadasz ? -Zapytał otwierają drzwi ze strony pasażera.
-Tak... -Odpowiedziałam lekko zawiedziona. Wsiadłam powoli do samochodu, Dawid zamknął delikatnie drzwi i wsiadł ze swojej strony czyli na miejscu kierowcy. Byłam troszkę smutna z powodu odmowy ze strony Dawida. Patrzyłam przez okno obserwując ludzi przechodzących po chodniku.
-Jesteś zła ? -Zaczął chłopak.
-Nie, czemu ?
-No nie wiem siedzisz jakaś taka smutna ? -Powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę, nagle usłyszałam pisk opon po czym Dawid gwałtownie zahamował uderzając przodem samochodu w inny stojący przed nami srebrny pojazd.
Usłyszałam krzyk ludzi, nie wiedziałam co się stało przecież to lekkie stuknięcie które mogło spowodować tylko lekkie rysy na samochodach. Dawid gwałtownie wysiadł z samochodu, chciałam go uspokoić bo wiedziałam, że to auto to dla niego wszystko, więc wysiadłam zaraz za nim. Chciałam iść za Dawidem jednak moją uwagę przyciągną tłum, który znajdował się przed srebrnym samochodem. Podbiegłam szybko w ich stronę przeciskając się przez ludzi by zobaczyć o co to całe zamieszanie. Moim oczom ukazał się straszny widok, na środku jezdni, na pasach leżała dziewczyna cała zakrwawiona. Ludzie stali i się gapili jak dziewczyna płacze i zwija się z bólu. Rzuciłam się w jej stronę uklękłam przy niej.
-Wszystko będzie dobrze, nie płacz. -Mówiłam do dziewczyny by ją uspokoić i wyjmując przy tym z kieszeni telefon.
-Już dzwonie po pogotowie. -Mówiłam dalej. Jednak po tych słowach dziewczyna na mnie spojrzała i wykrztusiła z siebie tylko ciche. -Nie, proszę. -Nie wiedziałam co robić, przecież jej mogło się coś stać. Jednak włożyłam telefon z powrotem do kieszeni.
Dawid stał i wrzeszczał na kierowcę srebrnego pojazdu w ogóle nie przejmując się tym co się stało, zresztą ludzie stojący dookoła tez nic nie zrobili zaczęli się rozchodzić, w sumie to nawet dobrze.
-Dawid ! Dawid proszę Cię pomóż mi ! -Krzyczałam w stronę chłopaka. Ten gdy zobaczył mnie w krwi i dziewczynę którą trzymałam na kolanach bardzo się wystraszył i po prostu zwiał. Zaczynałam się coraz bardziej martwic.
-Możesz wstać ? -Zapytałam dziewczynę, samochód który potrącił dziewczynę odjechał z wielkim piskiem "No kurwa pięknie !" pomyślałam.
-Nie wiem, chyba tak. -Odpowiedziała po czym zaczęła się powoli podnosić. Pomogłam jej dojść do najbliższej ławki tam ją położyłam i wyjęłam telefon.
-Możesz mnie zostawić, dam sobie radę. -Powiedziała dziewczyna.
-Nie ma mowy, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła ! -Powiedziałam wykręcając numer do Felix'a, jednak chłopak nie odbierał, spróbowałam więc do Louisa.
-Tak, coś się stało ? -Zapytał chłopak zaspanym głosem w sumie była już 12;00 w nocy.
-Lou mógłbyś przyjechać ? -Zapytałam roztrzęsionym głosem.
-Tak, zaraz będę ! Jesteś w domu ? -Zapytał już poważniejszym tonem. Nie wiedziałam gdzie jestem więc opisałam chłopakowi miejsce, a on już wiedział gdzie to.
-Co Cie dokładnie boli ? -Zapytałam kucając przy dziewczynie.
-Nic, naprawdę już mi lepiej. -Mówiła jakby się czegoś bała.
-Kurczę ! I tak Cie tu nie zostawię. Dziewczyna i tak nie chciała nic powiedzieć.
-Okay, a gdzie mieszkasz ? -Zapytałam jednak dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty by zemną rozmawiać. -No tak, nic nie chcesz mówić, a więc pojedziesz ze mną do mnie tam Cie lekko opatrzę i zadzwonię do twoich rodziców. -Powiedziałam po czym obok nas zatrzymał się swoim samochodem Louis. Wysiadł z samochodu i podbiegł do nas.
-Co się kurwa stało ? Kto wam to zrobił ? -Pytał bardzo wystraszony....
Ale naprawdę nie mam pomysłu !
I do tego nauka !
Naprawdę jest tego sporo teraz !
Ale mam nadzieję, że wam się chociaż troszkę podobał :*
W związku z tym, ze rozdział do najlepszych nie należy to za 6 kom. dodam next !!
Tylko 6 kom. nie zawiedźcie mnie ;** <3
Gdy już przynieśli nam zamówione przez nas dania Dawid zaczął rozmowę.
-Czemu akurat Anglia ?
-No nie wiem, tutaj mieszkał mój przyjaciel znaczy się nadal mieszka no i rodzicie kupili mu dom no i zaproponował mi, że mogę się do niego wprowadzić, jednak już od zawsze miałam w planach się tu przeprowadzić, moi rodzice mają nawet dom w innej części tego kraju, tutaj się urodziłam ale nazywam się Polką bo tam się wychowałam no i kocham Polskę moja mama stamtąd pochodzi. -Gdy skończyłam zaczęłam żałować, że to powiedziałam, bo się rozgadałam jak głupia pewnie go zanudzam czy coś.
-A twój ojciec, skąd jest ? -Gdy Dawid o to zapytał to musiało znaczyć, że jednak go nie zanudzam.
-Nooo z Anglii, ale dosyć o mnie, jak Ty sie tu znalazłeś ? -Zapytałam a wtedy zaczęliśmy bardzo długą i miłą rozmowę. Chłopak wiele mi o sobie opowiedział i wydawał się bardzo miły.
Gdy skończyliśmy jeść Dawid za wszystko zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Chłopak kierował się w stronę samochodu.
-A może zrobimy sobie spacer ? -Zapytałam wskazując na chodnik.
-A co z samochodem ? -Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nooo... nie wiem. -Powiedziałam chichocząc. -Wrócimy po niego. -Dodałam
-Niee, nie ma mowy ! Nie będę tutaj zostawiał mojego cudeńka. -Powiedział głaszcząc czarną, błyszczącą maskę. -Wsiadasz ? -Zapytał otwierają drzwi ze strony pasażera.
-Tak... -Odpowiedziałam lekko zawiedziona. Wsiadłam powoli do samochodu, Dawid zamknął delikatnie drzwi i wsiadł ze swojej strony czyli na miejscu kierowcy. Byłam troszkę smutna z powodu odmowy ze strony Dawida. Patrzyłam przez okno obserwując ludzi przechodzących po chodniku.
-Jesteś zła ? -Zaczął chłopak.
-Nie, czemu ?
-No nie wiem siedzisz jakaś taka smutna ? -Powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę, nagle usłyszałam pisk opon po czym Dawid gwałtownie zahamował uderzając przodem samochodu w inny stojący przed nami srebrny pojazd.
Usłyszałam krzyk ludzi, nie wiedziałam co się stało przecież to lekkie stuknięcie które mogło spowodować tylko lekkie rysy na samochodach. Dawid gwałtownie wysiadł z samochodu, chciałam go uspokoić bo wiedziałam, że to auto to dla niego wszystko, więc wysiadłam zaraz za nim. Chciałam iść za Dawidem jednak moją uwagę przyciągną tłum, który znajdował się przed srebrnym samochodem. Podbiegłam szybko w ich stronę przeciskając się przez ludzi by zobaczyć o co to całe zamieszanie. Moim oczom ukazał się straszny widok, na środku jezdni, na pasach leżała dziewczyna cała zakrwawiona. Ludzie stali i się gapili jak dziewczyna płacze i zwija się z bólu. Rzuciłam się w jej stronę uklękłam przy niej.
-Wszystko będzie dobrze, nie płacz. -Mówiłam do dziewczyny by ją uspokoić i wyjmując przy tym z kieszeni telefon.
-Już dzwonie po pogotowie. -Mówiłam dalej. Jednak po tych słowach dziewczyna na mnie spojrzała i wykrztusiła z siebie tylko ciche. -Nie, proszę. -Nie wiedziałam co robić, przecież jej mogło się coś stać. Jednak włożyłam telefon z powrotem do kieszeni.
Dawid stał i wrzeszczał na kierowcę srebrnego pojazdu w ogóle nie przejmując się tym co się stało, zresztą ludzie stojący dookoła tez nic nie zrobili zaczęli się rozchodzić, w sumie to nawet dobrze.
-Dawid ! Dawid proszę Cię pomóż mi ! -Krzyczałam w stronę chłopaka. Ten gdy zobaczył mnie w krwi i dziewczynę którą trzymałam na kolanach bardzo się wystraszył i po prostu zwiał. Zaczynałam się coraz bardziej martwic.
-Możesz wstać ? -Zapytałam dziewczynę, samochód który potrącił dziewczynę odjechał z wielkim piskiem "No kurwa pięknie !" pomyślałam.
-Nie wiem, chyba tak. -Odpowiedziała po czym zaczęła się powoli podnosić. Pomogłam jej dojść do najbliższej ławki tam ją położyłam i wyjęłam telefon.
-Możesz mnie zostawić, dam sobie radę. -Powiedziała dziewczyna.
-Nie ma mowy, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła ! -Powiedziałam wykręcając numer do Felix'a, jednak chłopak nie odbierał, spróbowałam więc do Louisa.
-Tak, coś się stało ? -Zapytał chłopak zaspanym głosem w sumie była już 12;00 w nocy.
-Lou mógłbyś przyjechać ? -Zapytałam roztrzęsionym głosem.
-Tak, zaraz będę ! Jesteś w domu ? -Zapytał już poważniejszym tonem. Nie wiedziałam gdzie jestem więc opisałam chłopakowi miejsce, a on już wiedział gdzie to.
-Co Cie dokładnie boli ? -Zapytałam kucając przy dziewczynie.
-Nic, naprawdę już mi lepiej. -Mówiła jakby się czegoś bała.
-Kurczę ! I tak Cie tu nie zostawię. Dziewczyna i tak nie chciała nic powiedzieć.
-Okay, a gdzie mieszkasz ? -Zapytałam jednak dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty by zemną rozmawiać. -No tak, nic nie chcesz mówić, a więc pojedziesz ze mną do mnie tam Cie lekko opatrzę i zadzwonię do twoich rodziców. -Powiedziałam po czym obok nas zatrzymał się swoim samochodem Louis. Wysiadł z samochodu i podbiegł do nas.
-Co się kurwa stało ? Kto wam to zrobił ? -Pytał bardzo wystraszony....
Tak wiem, beznadziejny :/
Ale naprawdę nie mam pomysłu !
I do tego nauka !
Naprawdę jest tego sporo teraz !
Ale mam nadzieję, że wam się chociaż troszkę podobał :*
W związku z tym, ze rozdział do najlepszych nie należy to za 6 kom. dodam next !!
Tylko 6 kom. nie zawiedźcie mnie ;** <3