8. No i ósemka !

Ubierając się myślałam nad tym czy dobrze zrobiłam mówiąc przy Lou o tym, że wychodzę pewnie sobie pomyśli, że już sobie kogoś znalazłam przez to tak na niego wyskoczyłam, ale skoro mamy być przyjaciółmi i on nie chciał ze mną być to w sumie nie widzę problemu. Gdy już byłam ubrana w to:
uczesana i umalowana to była godzina 16:50. Postanowiłam zejść na dół, chwyciłam do ręki torebeczkę i wyszłam z pokoju. Usiadłam na kanapie i bardzo się denerwowałam nie wiem czemu. Wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni by się czegoś napić. Nalałam sobie soku do szklanki i wtedy po całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi, mało co nie wylałam sobie całej zawartości szklanki na sukienkę. Położyłam sok na kuchennym blacie i poszłam otworzyć drzwi.
-Hej, gotowa ?
-Tak, tylko wezmę torebkę z kanapy. -Odpowiedziałam uśmiechnięta. Wzięłam torebkę i wyszliśmy zamykając za sobą drzwi.
Dawid przyjechał samochodem, wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy nie wiedziałam gdzie.
Między nami panowała niezręczna cisza.
-A mówiłeś, że mieszkasz blisko. -Zaczęłam.
-No tak bo mieszkam. -Odpowiedział uśmiechając się i spoglądając na mnie po czym szybko odwrócił się i znów patrzył na drogę. -Przyjechałem samochodem bo stwierdziłem, że nie będziemy pieszo chodzić. -Znów się do mnie uśmiechną. Gdy dojechaliśmy na miejsce Dawid otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z samochodu. Weszliśmy do budynku siadając przy zarezerwowanym dla nas stoliku. Było widać, że Dawid się stresował w sumie ja nie byłam gorsza. Nie wiedziałam jak się zachować, nie znałam go za dobrze nie wiedziałam co mam mówić i nie lubiłam takich kolacji o tysiąc razy bardziej wolałam iść do kina, wesołego miasteczka, na piknik czy też siedzieć razem w domu spędzając czas na rozmowach lub na oglądaniu jakiegoś filmu w TV. Wszystko tylko nie kolacja, wtedy zaczynałam powoli żałować, że się godziłam.
Gdy już przynieśli nam zamówione przez nas dania Dawid zaczął rozmowę.
-Czemu akurat Anglia ?
-No nie wiem, tutaj mieszkał mój przyjaciel znaczy się nadal mieszka no i rodzicie kupili mu dom no i zaproponował mi, że mogę się do niego wprowadzić, jednak już od zawsze miałam w planach się tu przeprowadzić, moi rodzice mają nawet dom w innej części  tego kraju, tutaj się urodziłam ale nazywam się Polką bo tam się wychowałam no i kocham Polskę moja mama stamtąd pochodzi. -Gdy skończyłam zaczęłam żałować, że to powiedziałam, bo się rozgadałam jak głupia pewnie go zanudzam czy coś.
-A twój ojciec, skąd jest ? -Gdy Dawid o to zapytał to musiało znaczyć, że jednak go nie zanudzam.
-Nooo z Anglii, ale dosyć o mnie, jak Ty sie tu znalazłeś ? -Zapytałam a wtedy zaczęliśmy bardzo długą i miłą rozmowę. Chłopak wiele mi o sobie opowiedział i wydawał się bardzo miły.
Gdy skończyliśmy jeść Dawid za wszystko zapłacił i wyszliśmy z restauracji. Chłopak kierował się w stronę samochodu.
-A może zrobimy sobie spacer ? -Zapytałam wskazując na chodnik.
-A co z samochodem ? -Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nooo... nie wiem. -Powiedziałam chichocząc. -Wrócimy po niego. -Dodałam
-Niee, nie ma mowy ! Nie będę tutaj zostawiał mojego cudeńka. -Powiedział głaszcząc czarną, błyszczącą maskę. -Wsiadasz ? -Zapytał otwierają drzwi ze strony pasażera.
-Tak... -Odpowiedziałam lekko zawiedziona. Wsiadłam powoli do samochodu, Dawid zamknął delikatnie drzwi i wsiadł ze swojej strony czyli na miejscu kierowcy. Byłam troszkę smutna z powodu odmowy ze strony Dawida. Patrzyłam przez okno obserwując ludzi przechodzących po chodniku.
-Jesteś zła ? -Zaczął chłopak.
-Nie, czemu ?
-No nie wiem siedzisz jakaś taka smutna ? -Powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę, nagle usłyszałam pisk opon po czym Dawid gwałtownie zahamował uderzając przodem samochodu w inny stojący przed nami srebrny pojazd.

Usłyszałam krzyk ludzi, nie wiedziałam co się stało przecież to lekkie stuknięcie które mogło spowodować tylko lekkie rysy na samochodach. Dawid gwałtownie wysiadł z samochodu, chciałam go uspokoić bo wiedziałam, że to auto to dla niego wszystko, więc wysiadłam zaraz za nim. Chciałam iść za Dawidem jednak moją uwagę przyciągną tłum, który znajdował się przed srebrnym samochodem. Podbiegłam szybko w ich stronę przeciskając się przez ludzi by zobaczyć o co to całe zamieszanie. Moim oczom ukazał się straszny widok, na środku jezdni, na pasach leżała dziewczyna cała zakrwawiona. Ludzie stali i się gapili jak dziewczyna płacze i zwija się z bólu. Rzuciłam się w jej stronę uklękłam przy niej.
-Wszystko będzie dobrze, nie płacz. -Mówiłam do dziewczyny by ją uspokoić i wyjmując przy tym z kieszeni telefon.
-Już dzwonie po pogotowie. -Mówiłam dalej. Jednak po tych słowach dziewczyna na mnie spojrzała i wykrztusiła z siebie tylko ciche. -Nie, proszę. -Nie wiedziałam co robić, przecież jej mogło się coś stać. Jednak włożyłam telefon z powrotem do kieszeni.
Dawid stał i wrzeszczał na kierowcę srebrnego pojazdu w ogóle nie przejmując się tym co się stało, zresztą ludzie stojący dookoła tez nic nie zrobili zaczęli się rozchodzić, w sumie to nawet dobrze.
-Dawid ! Dawid proszę Cię pomóż mi ! -Krzyczałam w stronę chłopaka. Ten gdy zobaczył mnie w krwi i dziewczynę którą trzymałam na kolanach bardzo się wystraszył i po prostu zwiał. Zaczynałam się coraz bardziej martwic.
-Możesz wstać ? -Zapytałam dziewczynę, samochód który potrącił dziewczynę odjechał z wielkim piskiem "No kurwa pięknie !" pomyślałam.
-Nie wiem, chyba tak. -Odpowiedziała po czym zaczęła się powoli podnosić. Pomogłam jej dojść do najbliższej ławki tam ją położyłam i wyjęłam telefon.
-Możesz mnie zostawić, dam sobie radę. -Powiedziała dziewczyna.
-Nie ma mowy, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła ! -Powiedziałam wykręcając numer do Felix'a, jednak chłopak nie odbierał, spróbowałam więc do Louisa.
-Tak, coś się stało ? -Zapytał chłopak zaspanym głosem w sumie była już 12;00 w nocy.
-Lou mógłbyś przyjechać ? -Zapytałam roztrzęsionym głosem.
-Tak, zaraz będę ! Jesteś w domu ? -Zapytał już poważniejszym tonem. Nie wiedziałam gdzie jestem więc opisałam chłopakowi miejsce, a on już wiedział gdzie to.
-Co Cie dokładnie boli ? -Zapytałam kucając przy dziewczynie.
-Nic, naprawdę już mi lepiej. -Mówiła jakby się czegoś bała.
-Kurczę ! I tak Cie tu nie zostawię. Dziewczyna i tak nie chciała nic powiedzieć.
-Okay, a gdzie mieszkasz ? -Zapytałam jednak dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty by zemną rozmawiać. -No tak, nic nie chcesz mówić, a więc pojedziesz ze mną do mnie tam Cie lekko opatrzę i zadzwonię do twoich rodziców. -Powiedziałam po czym obok nas zatrzymał się swoim samochodem Louis. Wysiadł z samochodu i podbiegł do nas.
-Co się kurwa stało ? Kto wam to zrobił ? -Pytał bardzo wystraszony....








Tak wiem, beznadziejny :/

Ale naprawdę nie mam pomysłu !

I do tego nauka !

Naprawdę jest tego sporo teraz !

Ale mam nadzieję, że wam się chociaż troszkę podobał :*

W związku z tym, ze rozdział do najlepszych nie należy to za 6 kom. dodam next !!

Tylko 6 kom. nie zawiedźcie mnie ;** <3













7. No i mamy siódmy ^^

Za drugim razem telefon został odebrany jednak nikt się nie odezwał.
-Louis ?! Lou słyszysz mnie ? -Byłam lekko spanikowana.
-Tak słyszę. -Po jego słowach lekko się uspokoiłam. -Przepraszam ale nie mogę rozmawiać.
-Lou nie rozłączaj się ! Możemy się spotkać ? Proszę. -Martwiłam się o niego i chciałam z nim porozmawiać.
-Nie chce Ci przeszkadzać, nie mam czasu. -Wyczułam w Jego głosie smutek.
-Louis proszę Cię !! -Wykrzyczałam wręcz do słuchawki. Nie chciałam tak zostawiać całej tej sprawy.
-Okey, to gdzie mam przyjść ? -Zapytał.
-Nie wiem... może do parku za 5 minut ? -Zaproponowałam na co chłopak się zgodził. Odłożyłam słuchawkę i założyłam buty. Wyszłam z domu i wolnym krokiem ruszyłam w stronę parku. Po chwili byłam już na miejscu, rozejrzałam się po parku szukając Louisa no i znalazłam, siedział na ławce w cieniu drzewa które stało obok. Podeszłam do chłopaka troszkę zdenerwowana, na co on udawał, że mnie nie widzi. Usiadłam obok niego chwytając go za rękę.
-Louis proszę Cię, nie jestem tego warta ! Nie chcę byś przeze mnie cierpiał. -Powiedziałam patrząc na niego, jednak on nawet na mnie nie spojrzał patrzył przed siebie, ale widziałam, że jest mu ciężko.
-Nie możesz się przejmować, wiesz ile dziewczyn o Tobie marzy ? Nawet sobie nie zdajesz z tego sprawy. Proszę tylko byś nie był smutny z mojego powodu, przecież możemy się nadal przyjaźnić, a ja nie chce stracić tak fantastycznej przyjaźni, rozumiesz ? Nie chcę Cię stracić bo mi na Tobie zależy, ale nie chcę wchodzić w związek, bo nie chcę Cie ranić ! -Powiedziałam po czym od razu wybuchłam płaczem.
-Nie płacz... -Powiedział przytulając mnie. -Możemy zacząć od nowa, zachowałem się jak dziecko. -Zaśmiał się. -Teraz zdałem sobie z tego sprawę, powinienem przyjąć to do wiadomości wcześniej i się pogodzić z twoją decyzją. Rozumiem Cię i to ja przepraszam, nie wiedziałem, że to aż tak głupio wygląda. -Z uśmiechem.
-Czyli między nami jest wszystko okay ? Tak jak kiedyś ? -Zapytałam z nadzieją patrząc mu w oczy.
-Tak, przecież ja Cie nawet nie zapytałem czy chcesz być moją dziewczyną, po prostu zraniły mnie twoje słowa i zdałem sobie sprawę, że nigdy nie znajdę dziewczyny. -Odpowiedział, bez żadnych emocji.
-Hahaha, no tak nie potrzebnie z tym wyskoczyłam wczoraj po prostu spanikowałam. -Zaśmiałam się. -I nie mów tak, że nie znajdziesz żadnej dziewczyny bo jesteś niesamowitym chłopakiem jako Ty Louis Tomlinson z Doncaster a nie sławny koleś z One Direction ! -Powiedziałam po czym roześmiałam się na cały głos, wszystko przez Lou który robił dziwne miny gdy to mówiłam.
-Przestań ! Ja tu jestem w połowie przemowy a Ty mi takie coś ! FOCH ! -Powiedziałam krzyżując ręce na piersiach, zakładając nogę na nogę i odwracając się do chłopaka lekko plecami. Jednak to było najgorsze co mogłam zrobić bo Louis zaczął mnie łaskotać.
-hahahaha Lou ! hahahaha litości ! hahahaha proszę ! hahaha przestań ! -Krzyczałam w niebo głosy, po czym chłopak przestał a ja pozycję "leżącą" zmieniłam na siedzącą poprawiając przy tym bluzkę. -Uuuuuh dziękuję, że się nade mną zlitowałeś. -Powiedziałam dźgając go w bok.
-Ej ! -Krzyknął masując miejsce gdzie wbiłam swój paluszek. -Bo znowu zacznę.
-O nie, nie i nie. -Krzyknęłam zeskakując z ławki.
-To co gdzie idziemy, co robimy ? -Zapytał wstając i ruszając w moją stronę, ja też się odwróciłam by nie iść tyłem.
-No nie wiem. Może do mnie ? -Zaproponowałam.
-No spoko. -Chłopak się zgodził i ruszyliśmy w stronę mojego domu, po chwili byliśmy już na miejscu weszliśmy do środka gdzie zastaliśmy Felix'a i Vanesse. Obydwoje ucieszyli się gdy nas zobaczyli, w sumie Vanessa jeszcze nie znała Lou bo rzadko u nas przebywała ale wszystko jeszcze przed nami. Przywitałam się z nimi po czym Lou zrobił to samo i przedstawiłam ich sobie. Dziewczyna od razu rozpoznała Louisa była tym bardzo zachwycona wręcz nie umiała uwierzyć.
-Selena nic mi nie mówiłaś o Louisie. -Powiedziała szeptem zaciągając mnie do kuchni a chłopakom oznajmiła, że idziemy po sok.
-Nie wiesz.. nie było kiedy rzadko się spotykamy i przeważnie gadamy o czymś innym. -Uśmiechnęłam się.
-Pewnie jest wam ciężko, co? -Powiedziała.
-Ale my nie jesteśmy razem, przyjaźnimy się tylko i nie mamy zamiaru tego zmieniać.
-Rozumiem, było by wam pewnie ciężko. Ale w sumie przyjaźń to w sumie to samo. -Porozmawiałyśmy jeszcze chwilkę i poszłyśmy do chłopaków.
-A gdzie macie rzekomy sok po który szłyście ? -Zapytał Felix po czym Lou roześmiał się na cały głos.
-Ojej bo my ten no... już po niego idę. -Odpowiedziała zakłopotana Vanessa.
-Co będziecie robić ? -Zapytałam Felix'a kładąc się na fotelu tak, że nogi zwisały mi nad ziemią przez jedno oparcie a głowę miałam na drugim.
-No nie wiem, nigdy nie wiadomo co Vanessa wymyśli. -Powiedział przewracając oczami.
-Hej, hej ! Wszystko słyszałam... -Powiedziała dziewczyna przynosząc na tacy sok i szklanki.-Nie mamy na razie żadnych planów. -Dokończyła.
-A Wy ? -Dodał Felix.
-Hmmm... no nie wiem, a właśnie tak przy okazji jadę w środę do Polski. -Oznajmiłam, musiałam to teraz powiedzieć bo ostatnio rzadko widywałam Felix'a a chciałam żeby wiedział. Wszyscy pytali dlaczego więc im wytłumaczyłam. I do tego dodałam, że dzisiaj o 17:00 wychodzę. Wszyscy się zdziwili i zaczęli wypytywać ale nie chciałam im nic mówić. Przegadaliśmy tak dwie godziny. Bardziej się poznając, mówiąc to mam na myśli Louisa, Felix'a i Vanesse.
Lou poszedł już do domu a ja poszłam się ubierać na kolację z Dawidem.










~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest siódmy rozdziałek !!
Mi się osobiście nie za bardzo podoba, ale nie miałam humoru by cokolwiek pisać bo byłam w szpitalu skąd nie mam najlepszych wieści no i do tego zdechł Kevin [*]
(Kevin to była moja papuga)
Więc mam bardzo pechowy dzień zrozumcie :) :/ <3 

7 kom. = Next.Tak wiem 7 sporo ale zrozumcie :'( 
Kocham was <3
Dziękuję, z wejścia i za komy w poprzednim rozdziale.

6. Szósty rozdziałek ;*

Na dół zeszła średniego wzrostu blondynka i zaczęła piszczeć.  Nie wiedziałam co się stało ale po chwili przypomniało mi się, że właśnie w jej salonie stoi Louis Tomlinson we własnej osobie. Nie byłam jeszcze do tego przyzwyczajona. Dziewczyna zapytała czy może go przytulić na co Lou się zgodził, dziewczyna się nam przedstawiła i oznajmiła, że kocha 1D. Lou chwile z nią porozmawiał i poszedł za starszą panią do łazienki aby ta mu pokazała gdzie jest suszarka Jesy poszła zrobić herbatę. Siedziałam sama w salonie ale nie długo bo nie umiałam wytrzymać by by zobaczyć jak tam idzie Lou. Wstałam od stołu i udałam się w stronę holu, drzwi do łazienki były uchylone i usłyszałam rozmowę starszej pani z Lou.
-A to telefon twojej dziewczyny czy twój ? -Zapytała starsza pani.
-Tak. Znaczy się Selena nie jest moją dziewczyną. -Powiedział cichym głosem.
-Aaaa to przepraszam, ale i tak Ci nie wierzę bo widzę jak na siebie patrzycie. -Powiedziała śmiejąc się wtedy postanowiłam wejść.
-To jak już tu jesteście to zostaniecie na herbatce, co ? -Zapytała.
-Tak z miłą chęcią. -Odpowiedział Lou troszkę głośniej bo włączył suszarkę. Stałam obok chłopaka i przyglądałam się jak suszy mój telefon. Po 10 minutach chłopak poskładał telefon i próbował włączyć.
-No dalej ! -Krzyknął do telefonu. Oparłam swoją dłoń na jego ramieniu a drugą ręką zabrałam telefon.
-Lou zostaw, to nie ma sensu. -Powiedziałam patrząc mu w oczy byliśmy bardzo blisko siebie, byliśmy bardzo blisko pocałunku kiedy nagle ktoś wszedł, bardzo szybko od siebie odskoczyliśmy, to była Jesy.
-Oj przepraszam... -Powiedziała speszona.
-Nie nic się nie stało. -Odpowiedziałam.
-Bo ja chciałam się zapytać czy dać Ci może jakieś suche ubrania ? Bo jesteś cała mokra.
-Nie, nie trzeba jest gorąco. -Odpowiedziałam.
-A Ty Lou ? -Ponownie zapytała tym razem Louisa.
-Niee, dziękuję. -Powiedział z szerokim uśmiechem. Poszliśmy wszyscy do salonu i zaczęliśmy pić herbatę no i nie obyło się bez rozmów. Ja z Lou ciągle na siebie patrzyliśmy chłopak bardzo się uśmiechał. Po godzinie postanowiliśmy już jechać, Lou obiecał dziewczynie, że załatwi jej spotkanie z resztą chłopaków. Podziękowaliśmy za wszystko i wyszliśmy.
-To co jedziemy kupić telefon ? -Zapytał.
-Nie, zobaczę jeszcze czy ten działa po włączeniu do ładowarki. -Odpowiedziałam i poprosiłam chłopaka by odwiózł mnie do domu. Gdy chciałam już wysiąść z samochodu Louis chwycił mnie za rękę.
-Sell, przepraszam ja na prawdę nie chciałem, głupi jestem i tyle. -Powiedział patrząc na swoje dłonie po których było widać stres.
-Lou wariacie to nie twoja wina ! Nie jestem na Ciebie zła. Chciałeś naprawić nie wyszło w sumie to jeszcze nic nie wiadomo nie przejmuj się i tak był stary. -Powiedziałam chwytając go za dłoń. Lou spojrzał na mnie, położył swoją dłoń na moim policzku i zanurzyliśmy się w namiętnym pocałunku. Otworzyłam oczy i odsunęłam się od Lou, bez słowa wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami i pobiegłam prosto do domu. Spojrzałam przez okno i widziałam, że samochód nadal stoi. -Czemu w ogóle uciekłam ?! -Pomyślałam i bez chwili zastanowienia wybiegłam z domu chcąc przeprosić Lou, jednak samochodu już nie było. Kopnęłam w kamień i usiadłam na schodku przed domem twarz chowając w dłoniach.
-Hej ! Coś się stało, pomóc Ci jakoś ? -Usłyszałam zbliżający się głos, jednak nie miałam siły by cokolwiek z Siebie wykrztusić. Czułam ciepły miły dotyk na plecach.
-Wiem, że Cię nie znam i pewnie wszyscy Ci to mówią ale będzie dobrze nie ma się co przejmować. -Po tych słowach zupełnie obcej mi osoby podniosłam głowę.
-Nie wiem co powiedzieć. -Powiedziałam patrząc mu w oczy, mówiąc mu mam na myśli wysokiego, szczupłego blondyna.
-Nie musisz nic mówić. Tak w 
ogóle jestem Dawid. -Gdy to usłyszałam zdałam sobie sprawę, że musi być Polakiem.
-A ja Selena. -Odpowiedziałam.
-Jesteś cała mokra rozchorujesz się. -Powiedział z troską w głosie.
-Czy Ty jesteś z polski ? -Zapytałam zaciekawiona wpatrując się w chłopaka.
-Tak, ale to nie jest teraz ważne. Robi się zimno a Ty siedzisz smutna i cała mokra. -Chłopak chwycił mnie za rękę i podniósł w górę. Chłopak chciał już odejść ale zaprosiłam go do środka, na początku nie chciał ale go namówiłam i wszedł.
-Rozgość się, a ja skoczę zmienić ubranie. -Powiedziałam kierując się w stronę schodów. Weszłam do swojego pokoju zdjęłam mokre ubrania i włożyłam to:



Zeszłam na dół mokre ubrania rzuciłam do łazienki i usiadłam na kanapie obok chłopaka.
-A więc długo już jesteś w Londynie ? -Zapytałam nie mając na myśli nic innego.
-No można powiedzieć, że dwa lata ale bywałem tu często ze względu na rozwód rodziców. -Odpowiedział.
-Wiesz bo ja też jestem z Polski. -Powiedziałam no i wtedy zaczęliśmy długom rozmowę, zasypywaliśmy się pytaniami no i doszliśmy do tego, że w Polsce nie mieszaliśmy od siebie aż tak strasznie daleko. Zbliżała się godzina 18:00 więc zaproponowałam, że zamówię pizze, chłopak się zgodził. Gdy pizza już była przyniosłam z lodówki colę i zaczęliśmy wręcz pochłaniać posiłek. Po pewnym czasie chłopak wstał i oznajmił, że musi już iść do domu. Pożegnaliśmy się, Dawid wyszedł a ja przypomniałam sobie o telefonie, pobiegłam szybko do łazienki wyjęłam telefon z kieszeni pobiegłam do pokoju, podłączyłam go pod ładowarkę i czekałam, po jakiś 3 minutach się włączył, wyświetlacz był troszkę rozmazany ale dało się coś zobaczyć. Zapisałam wszystkie najważniejsze numery na kartce i odłożyłam telefon. Zeszłam na dół i wzięłam telefon domowy. Wykręciłam numer do mamy i zadzwoniłam by ją poinformować o całej sytuacji, później jeszcze do Amy i zastanawiałam się nad zadzwonieniem do Lou jednak moje rozmyślenia przerwało pukanie do drzwi, odłożyłam telefon i ruszyłam w ich stronę z myślą "kto to jest o tej porze ?". Gdy otworzyłam moim oczom ukazał się Louis.
-Hej. -Powiedział lekko skrępowany. -Bo ja chciałem Cię przeprosić. -Jejku o 22:00 można by powiedzieć, że już w nocy przyszedł do mnie by mnie przeprosić, to jest naprawdę słodkie z jego strony.
-Louis nie masz za co. -Powiedziałam przytulając chłopaka. Był on bardzo zimny a ubrania miał jeszcze wilgotne. Wtedy odsunęłam się od niego i wciągnęłam za rękę do domu.
-Zachowałem się jak ostatni idiota ! Nie wiem co sobie myślałem, bo Ty pewnie jeszcze nie jesteś gotowa albo po protu to nie ja jestem twoim wybrankiem ale jakoś tak wyszło i nie umiałem się od tego powstrzymać. -Zaczął nawijać jak opętany więc wzięłam palec i położyłam na jego ustach chcąc go tym uciszyć.
-Louis nic się nie stało, ale w jednym masz rację nie jestem jeszcze gotowa na związek i to w dodatku z taką sławą jak Ty, przepraszam ale no sam wiesz... -Było mi naprawdę ciężko mówiąc to ale musiałam nie chciałam by nasza miłość zaszła jeszcze dalej bo wtedy bolało by jeszcze bardziej niż teraz.
-No tak... -Powiedział drapiąc się z tyłu głowy. -To ja już może pójdę. -Oznajmił kierując się w stronę drzwi.
-Nie, czekaj, może zobaczymy jakiś film tak jak kiedyś ? -Zapytałam z szerokim ale nieszczerym uśmiechem. -Przecież nie musimy kończyć naszej przyjaźni Lou zależy mi na cb kocham Cię ale jak przyjaciela i nie chcę Cię stracić, proszę zrozum mnie.
-Przepraszam, śpieszę się. -Widziałam, że kłamie ale nie dziwiło mnie to skoro właśnie dostał kosza od swojej przyjaciółki czyli mnie. Było mi naprawdę ciężko gdy odchodził i zamykał za sobą drzwi ale ja nie chciałam wiązać się z kimś tak sławnym, wiedziałam jakie są tego konsekwencje.
Podeszłam do drzwi i je zakluczyłam, posprzątałam opakowania po pizzy i poszłam na górę po piżamę a później pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki na kanapie leżał Felix.
-Hej, jak tam w pracy ?. -Podeszłam do chłopaka i ucałowałam go w policzek.
-Hej, a no w pracy jak w pracy, nudzić się nie nudziłem. -Odpowiedział wpatrując się w TV przeskakując z kanału na kanał.
-Przepraszam ale nie przygotowałam kolacji nie miałam do tego głowy ale pizza została jest w lodówce podgrzać Ci ? -Zapytałam ale odpowiedzi się nie doczekałam bo Felix już spał, poszłam na górę po koc i przykryłam chłopaka, zabrałam pilot, zgasiłam światło i też poszłam spać.

Ranek następnego dnia:
Obudził mnie Felix który zabrał mi kołdrę.
-Co to za spanie ?! -Krzyczał specjalnie bo wiedział, że tak mnie zdenerwuje. Zakrywałam twarz chroniąc oczy przed światłem które strasznie mnie raziło.
-Zostaw ! Jeszcze minutka ! -Próbowałam wynegocjować kołdrę jednak na marne.
-Nieee, nie dostaniesz jej, wstawaj masz gościa. -Ostatnie słowa powiedział troszkę poważniej.
-Kto się prosi o kopa w dupę zaraz z rana ? -Powiedziałam podnosząc się z mojego kochanego łóżeczka. Felix się zaśmiał i wyszedł z pokoju, nie chciało mi się przebierać więc zostałam w piżamie i zeszłam na dół. Na kanapie siedział Dawid. Był ostatnią osobą której bym się tu spodziewała o 8:00 rano bo jeszcze wczoraj mówił, e jest przeciwnikiem wstawania rano.
-Hej, co Ty tu robisz tak wcześnie ?. -Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
-Ooo Hej, przyszedłem zabrać Cię na śniadanie. -Odpowiedział wstając z kanapy.
-No okay, ale muszę się ogarną. -Zgodziłam się i poszłam o swojego pokoju zostawaiając chłopaka z Felix'em. Stojąc przed szafą zastanawiałam się co ubrać. Gdy po 15 minutach byłam ubrana, uczesana i umalowana zeszłam na dół. Byłam bardzo zdziwiona, że Dawid po mnie przyszedł skoro dopiero wczoraj się poznaliśmy.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się w stronę tej samej restauracji gdzie byłam z Louisem pierwszy raz, z tym miejscem miałam tysiące wspomnień właśnie z nim.
-Może pójdziemy do innej restauracji ? -Zapytałam troszkę smutna.
-No okay, nie ma problemu. -Nie musieliśmy iść daleko. Weszliśmy do budynku usiedliśmy przy stoliku obok okna i zamówiliśmy posiłek. Dawid nic nie mówił ja też nie miałam na razie ochoty na rozmowę było tylko słychać ciche rozmowy innych ludzi i stukot sztućców o szklane talerze. Wpatrywałam się przez okno opierając głowę o ręce. W pewnym momencie ktoś zaczął mi machać nie wiedziałam co mam zrobić jednak po chwili doszłam do wniosku, że to Harry. Chłopak wszedł do restauracji z jeszcze jednym chłopakiem którego nie miałam okazji wcześniej poznać.
-Hej ! Gdzie Louis ? -Powiedział dając mi buziaka w policzek i dosiadając się ze swoim kolegą do naszego stolika.
-Hej. Nie wiem, czemu pytasz ? -Byłam troszkę zdziwiona tym pytaniem.
-No bo wczoraj był u cb i myślałem, że został na noc. -Powiedział troszkę zakłopotany.
-Nie wyszedł coś około 22:30 i powiedział, że musi coś załatwić... więcej go już nie widziałam, a coś się stało.
-Nieee, czemu by się miało coś stać. -Harry zrobił się lekko nerwowy wyjął telefon z kieszeni i wyszli z restauracji.
-Przepraszam co się stało ? -Zapytał Dawid.
-Nie, nic. -Powiedziałam z lekkim sztucznym uśmiechem udając, że wszystko jest w porządku.
Jak już zjedliśmy śniadanie wyszliśmy z restauracji i spacerowaliśmy chodnikiem pochłonięci rozmową.
-Co robisz dziś wieczorem ? -Wyskoczył nagle z pytaniem
 Dawid.
-Nie wiem, jak na razie nie mam planów. -Domyślałam się już jak będzie brzmiało drugie pytanie.
-To może dała byś się zaprosić na kolację ? -Brzmiało wspaniale było głupio odmówić więc się zgodziłam.
-Tak z chęciom. -Nie wiem czy to była dobra decyzja bo ledwo co dałam wczoraj kosza Louisowi nikt nie wiedział gdzie on jest, a ja zamiast go szukać i zachować się jak prawdziwa przyjaciółka to świetnie się bawię z chłopakiem którego znałam drugi dzień. Dawid odprowadził mnie pod dom był bardzo zadowolony, że się zgodziłam. Ustaliliśmy, że o 17:00 po mnie przyjdzie. Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do domu. Spojrzałam na zegar który wisiał w holu była 10:15. Postanowiłam zadzwonić do Lou zapytać gdzie jest. Chwyciłam do ręki słuchawkę wykręciłam numer Louisa który znałam na pamięć. Za pierwszym razem słyszałam tylko sygnał, postanowiłam więc zadzwonić jeszcze raz, po drugim sygnale telefon został odebrany...

Dziękuję wszystkim którzy dotrwali do końca ;*
I przepraszam najmocniej, że tak długo musieliście czekać, niestety brak weny robi swoje :/
Mam zamiar 7 rozdział dodać wcześniej może jeszcze jutro ale nie chcę nic obiecywać ;*
Może niektórzy z was za uwarzyli że dodałam dwie zakładki u góry z bohaterami. Mam nadzieję, że tam zajrzycie ;*No i zaszła mała zmiana w całym wyglądzie bloga mam nadzieję, że się spodoba :DMożecie pisać co byście zmienili co wam się nie podoba a co tak :D   :P

Jeśli rozdział się wam podobał i jesteście ciekawi co wydarzy się w następnym dodajcie jakiś komentarz, możecie też napisać co wam się nie podobało wtedy będzie mi łatwiej to zmienić no i za 6 komentarzy pojawi się następny ;*

6 kom. = Next !
Tak wiem jestem wymagająca ;*
Ale chcę wiedzieć, że nie pisze tego na marne :D

5. Piąty rozdziałek ^^


Miesiąc później. ! :)

"Kolejny dobry poranek". Pomyślałam czytając sms'a od Lou. Cytuję: "Hej śliczna :* Jak się spało :) Tęsknię :(" Niby głupi sms a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Postanowiłam, że zaproszę go do siebie. "Hej. Dziękuję dobrze ;* Może do mnie wpadniesz ?" Chłopak od razu odpisał zgadzając się. Nasze relacje przez ten miesiąc BARDZO się polepszyły. Nie było dnia żebyśmy nie spędzali go razem, ciągle ze sobą pisaliśmy i gadaliśmy na skype. Louis jest naprawdę świetnym przyjacielem. Wszyscy ciągle myśleli, że jesteśmy parą co było nie prawdą. Na początku denerwowały mnie plotki na mój temat które codziennie czytałam w różnych gazetach. No i oczywiście paparazzi które ciągle mnie nękały. Louis ciągle w różnych wywiadach zaprzeczał wszystkim plotkom na mój temat ale było to bez sensu bo to i tak nic nie dało. A najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że gdy wychodzę gdzieś na miasto to ludzie kojarzą mnie jako Dziewczynę Louisa. Chodziłam po domu w piżamie ze szklanką kawy. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. Był to był Louis z bukietem kwiatów.
-Dla ślicznej dziewczyny, śliczny bukiet. -Powiedział żartobliwie.
-Ojej na prawdę śliczne, dziękuje. -Powiedziałam przytulając chłopaka. To było na prawdę urocze z jego strony. Weszliśmy do salonu, włożyłam kwiaty do wazonu i położyłam w kuchni na stoliku. Weszłam z powrotem do salonu gdzie na kanapie siedział Lou.
-Wiesz tyle razy już byłem u Ciebie z rana ale nigdy nie widziałem Cię w piżamie. -Powiedział chłopak z uśmiechem, i wtedy załam sobie sprawę, że moją piżamą była tylko dłuższa bluzka.
-Jejku przepraszam. -Powiedziałam i momentalnie cała poczerwieniałam. Lou wstał i do mnie podszedł.
-Ale mi to nie przeszkadza, a nawet mi się taka podobasz. -Powiedział gładzą swoim kciukiem mój policzek. Wtedy poczułam motylki w brzuchu.
-haha nie żartuj powiedziałam. -Odwróciłam się w stronę schodów na które od razu weszłam. -Zaraz wracam. -Dodałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam ubrałam się na górze w to

 i poszłam na dół odbyć poranną toaletę. Wyszłam z łazienki i usiadłam na kanapie.
-To co dziś robimy ? -Zapytałam zaciekawiona.
-Nie wiem, może Ty coś wymyślisz. -Odpowiedział z nadzieją. Niestety naszą rozmowę przerwał mój telefon.
-Przepraszam. -powiedziałam patrząc na chłopaka na co on tylko kiwnął ręką. Odebrałam telefon.
-Tak ? -Zaczęłam.
-Hej, kiedy przyjedziesz mnie odwiedzić ? -Od razu rozpoznałam głos Klaudii.
-Oj, skarbie nie wiem, może w przyszłym tygodniu, co ty na to ? -Zapytałam z radością w głosie.
-No pewnie, już nie umiem się na Ciebie doczekać bo wiesz jak ja Cie kocham !! -Dziewczynka wręcz wykrzyczała to do słuchawki.
-Wiem, wiem ja Ciebie tez ! Ale mogłabyś mi dać mamę do telefonu. -Dziewczynka podała komórkę mamie, zapytałam czy mogę tam przyjechać w przyszłym tygodniu. Po rozmawiałyśmy jeszcze chwilkę i się rozłączyłam. Louis spojrzał na mnie smutny.
-Przepraszam mój chłopak pytał kiedy przyjadę do Polski. -Zażartowałam sobie  chłopaka.
-Wiesz co myślałem, że jesteśmy ze sobą szczerzy... -Chłopak nie skończył bo się na niego rzuciłam. -Żartowałam to była moja siostra. -Powiedziałam i  zaczęłam go łaskotać, ale pech chciał, że on nie miał łaskotek i role się odwróciły.
-Nie ładnie tak sobie ze mnie żartować. Gdy już skończyliśmy się wygłupiać chłopak wstał z kanapy i chwycił mnie za rękę.
-Chodź, nie będziemy się tu chyba nudzić.
-Mogłeś powiedzieć, że się ze mną nudzisz. -Powiedziałam udając obrażoną, chłopak stanął na przeciw mnie.
-Sell, ja się z Tobą nigdy nie będę nudził. Nawet gdybyśmy siedzieli cały dzień patrząc w TV. -Powiedział po czym wziął klucze ze stolika i wyszliśmy  domu.
-A tak w ogóle to gdzie jedziemy ? -Zapytałam po 15 minutach przejechanej drogi.
-Nie wiem. -Odpowiedział.
-Mam się bać ? -Lou nic nie odpowiedział po kolejnych 10 minutach samochód się zatrzymał, chłopak wysiadł a ja zaraz za nim. Byliśmy przy jakimś jeziorku.
-Ale tu pięknie. -Powiedziałam rozglądając się dookoła chłopak do mnie podszedł łapał mnie za rękę i poszliśmy przed siebie. Weszliśmy na jakiś mały pomost zdjęliśmy buty, usiedliśmy na krawędzi i zamoczyliśmy swoje stopy.
-Lepsze chyba to niż siedzenie w domu, co ? -Zapytał chłopak.
-Tak o wiele lepsze... -Byłam ciągle zafascynowana pięknymi widokami. Woda była bardzo czysta, dookoła piękne zielone drzewa.
Wtuliłam się w chłopaka a on zaczął delikatnie jeździć palcem po moim ramieniu.
-Fajnie, że Cię poznałam. -Pewnie teraz bym leżała w domu i nic nie robiła a z Lou jest ciekawiej.
-Fajnie, że ja poznałem Ciebie. -Chłopak podniósł moją głowę ze swoich kolan i później wstał jedną ręką chwycił mnie na plecach a drugą pod kolanami.
-Lou co Ty robisz postaw mnie. -Mówiłam spanikowana.
-Hahaha. Okay, sama chciałaś. -Powiedział i wrzucił mnie do wody. Gdy byłam w wodzie wpadłam na świetny pomysł. Będę udawać, że się topię. Zaczęłam się rzucać w tej wodzie jak głupia, Lou zdjął koszulkę i wskoczył do wody zaraz obok mnie i zaczął mnie wyciągać. Wtedy się odwróciłam w jego stronę i zaczęłam go topić. Gdy już nie miałam siły się wygłupiać postanowiłam wyjść z powrotem na pomost.
-O nie ! Lou ja miałam telefon w kieszeni jest cały zalany !
-Znowu sobie żartujesz. -Powiedział.
-Lou na prawdę ! -Wykrzyczałam zdenerwowana w stronę chłopaka.
-Nie jestem, głupi drugi raz mnie nie nabierzesz. -Wyjęłam telefon z kieszeni wyciągnęłam baterię i próbowałam go troszkę wysuszyć ale na marne, ten telefon nadawał się tylko do wyrzucenia. Rzuciłam telefonem o drewniany pomost i ruszyłam w stronę lasu. Wtedy Louis zauważył, że coś naprawdę jest nie tak. Wyszedł z wody podniósł części telefonu i pobiegł za mną.
-Sell, przepraszam myślałem, że znowu żartujesz. -Powiedział i chwycił mnie za rękę odwracając w swoją stronę.
-Przepraszam. Jestem głupi, nie przemyślałem tego do końca. -Powiedział bardzo smutny ale po chwili się uśmiechną i kazał wsiadać do auta. Usiadłam da przednim siedzeniu Lou za kierownicą i ruszyliśmy gdy wyjechaliśmy z Lasu zatrzymaliśmy się przy pierwszym z domów.
-Wysiadaj. -Powiedział. Jak kazał tak zrobiłam. Chłopak kierował się w stronę drzwi a ja szłam za nim.
-Po co tu idziemy ? -Zapytałam, jednak Lou nic nie powiedział. Zapukał do drzwi po chwili ktoś otworzył była to starsza pani.
-Przepraszam, że pani przeszkadzam ale mógłbym użyć pani suszarki ? -Zapytał z uśmiechem a ja się roześmiałam. Kobieta nie wiedziała o co chodzi ale wpuściła nas do środka. Lou wytłumaczył po co mu suszarka. Starsza pani ją przyniosła a Lou zaczął suszyć mój telefon.
-Jasy ! Jasy, chodź tu na chwilkę ! -Krzyczała kobieta w stroną schodów prowadzących do góry.
Wtedy na dół zeszła średniego wzrostu blondynka i ...






Przepraszam, że dodałam tak późno i taki krótki ale ...
Cały tydzień zawalony sprawdzianami, kartkówkami i wgl. musiałam się uczyć.
Myślałam, że dodam ten rozdział jutro ale nocuje u przyjaciółki no i wiecie nie dam rady.
Ale jak będzie 6 tak dobrze czytacie 6 kom. to dodam next. Wiem, że 6 to dla was sporo no ale chcę wiedzieć, że nie pisze tego na marne :D 

Troszkę tez mnie smuci, że komy są dodane tylko z anonimów wtedy nwm czy dodała je jedna i ta sama osoba czy ktoś inny :/ :)


Za 6 komentarzy dodam szósty rozdział :)
Kocham was <3 
Do następnego :***
<3 <3 <3 <3 <3
      
<3

4. No i mamy czwarty.

<3  Ze specjalną dedykacją dla wspaniałej Wiktorii !! <3
<3  Dzięki, za motywacje do pisania :D xd  <3

Ranek następnego dnia:

Obudził mnie mój budzik który wczoraj nastawiłam na 10:00. Niechętnie wstałam z łóżka wyjęłam z szafy ubrania i zeszłam na dół ubrania położyłam na kanapie w salonie i poszłam do kuchni coś zjeść. Nasypałam do miski płatków i zalałam je mlekiem. Poszłam do salonu włączyłam TV i zaczęłam jeść. Gdy już skończyłam umyłam miseczkę i poszłam do łazienki tam odbyłam poranną toaletę, umalowałam się troszkę, rozpuściłam i przeczesałam włosy i się ubrałam.

 Poszłam na górę po laptopa weszłam na TT i Fb. Nic ciekawego się nie działo. Napisałam na fb do Amy co tam u niej i wgl. ta po chwili odpisała.
-A no spoko jest, nuda bez ciebie :/ Tak bardzo tęsknię :'(.
-Ja za tobą też :/ -Pisałam jeszcze chwile z dziewczyną . Odłożyłam laptopa i postanowiłam, że wyjdę gdzieś. Założyłam buty i wyszłam z domu. Skierowałam się w przeciwną stronę do wczorajszej. Chciałam więcej zwiedzić zobaczyć jak tu wygląda i w ogóle, nie odwiedzać ciągle tych samych miejsc.
Przechodziłam obok różnych domków, sklepów, restauracji aż w końcu doszłam do jakiejś galerii. Weszłam do budynku rozglądając się po różnych sklepach z ubraniami i nie tylko nawet weszłam do niektórych. Wychodząc z jednego ze sklepów usiadłam na ławce, po chwili zauważyłam jak kilka dziewczyn stało przy jakiemuś chłopakowi którego skądś kojarzyłam. Gdy chłopak na mnie spojrzał uśmiechną się i od razu do mnie podszedł.
-Hej, Sell. - No i wtedy już wiedziałam, to był Louis.
-Hej, co Ty tu robisz. -Zapytałam zdziwiona.
-A no przyszedłem z Harrym na zakupy ale jak widzisz fanki nam nie pozwalają. -Odpowiedział.
-Wiesz co ja Ci wczoraj uwierzyłam w to, że jesteś sławny. -Zaśmiałam się uderzając chłopaka w ramię.
-Ale to jest prawda. -Odpowiedział.
-Tak i spacerujesz sobie wszędzie bez ochrony ? -No wczoraj biegałem a ochroniarz by za mną nie biegał a dzisiaj jest tam stoi dwóch kolesi w jasnych koszulach, widzisz ? -Zapytał wskazując na dość dużych mężczyzn. Spojrzałam na nich i wtedy zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam ale no było to dla mnie dziwne. -Odpowiedziałam patrząc w podłogę.
-Hahaha rozumiem sam bym nie chciał uwierzyć. Chodź przedstawię Ci Hazze. -Powiedział chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę wysokiego szczupłego chłopaka z masą małych brązowych loczków na głowie. Lou nas sobie przedstawił. Harry wydawał się na miłego. W sumie Lou tez był BARDZO miły jak na takie sławy. Gdy chłopcy podpisali już wszystkie kartki wyszliśmy wspólnie z budynku.
-Może pojedziesz z nami ? -Zaproponował Lou. -Poznałabyś resztę chłopców z One Direction. -Wyśpiewał.
-Hahaha. Czy ja wiem nie chcę wam przeszkadzać pewnie macie masę pracy i w ogóle.
-Tak, praca granie na konsolach nudzenie sie cały dzień na kanapie jedzą chipsy. -Powiedział Lou.
-Nie ma protestów, jedziesz z nami. -Dodał Harry idąc w kierunku czarnego samochodu.
-No okay... -Powiedziałam, wtedy Lou się ucieszył i wsiedliśmy razem do samochodu. "To już drugi raz kiedy mu ulegam". Pomyślałam, ochroniarze pojechali w swoją stronę a my w swoją. Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Gdy wysiedliśmy z samochodu zaniemówiłam ich dom był przeogromny. Lou zaprowadził mnie do środka.
-Wybaczcie ale ja muszę coś załatwić. -Powiedział loczek wracając do samochodu. Weszliśmy do środka prosto do salonu gdzie na kanapie leżało dwóch chłopaków.
-Liam, Niall to jest Selena. -Po tych słowach chłopcy błyskawicznie zeskoczyli z kanapy i do mnie podeszli.
-Hej, jestem Niall. -Powiedział blondynek podając mi rękę to samo zrobił drugi.
-A ja Liam. -Też się przedstawiłam.
-Nie powinno was być pięcioro ? -Zapytałam.
-Zayn pojechał gdzieś z Parrie. -Dodał krótkowłosy brunet. -Parrie to jego dziewczyna. -Dodał jeszcze.
-Aaaa już wiem skąd Cię kojarzę. -Powiedział blondyn kiedy wszyscy siedzieliśmy na kanapie.
-Mnie, skąd ? -Zapytałam zdziwiona.
-Tak ciebie. Wiesz z wczorajszych opowieści "Chłopcy poznałem przewspaniałą i bardzo ładną dziewczynę". -Naśmiewał się z Louisa blondyn. Lou cały poczerwieniał i rzucił się w stronę chłopaka jednak ten zdążył uciec. Przyglądałam się z Liamem z kanapy całemu zdarzeniu. Gdy chłopcy przestali się wydurniać Lou zabrał mnie na górę do siebie.
-Ładnie tu masz. -Przerwałam nieręczną ciszę.
-A dziękuję. -Powiedział chłopak. Usiedliśmy razem na łóżku naprzeciw siebie i zaczęliśmy rozmawiać. Louis pytał o wszystko był bardzo ciekawski, ja tez pytałam ale w sumie nie wiedziałam o co mam się go pytać. Wymieniliśmy się nawet numerami. Nawet nie wiem kiedy a my już leżeliśmy na łóżku spojrzałam na godzinę był 13:00.
-Muszę już iść. -Powiedziałam siadając na łóżku a chłopak momentalnie posmutniał.
-Zostań jeszcze. -Prosił. Nie tym razem mu nie ulegnę choćby mnie na kolanach prosił.
-Muszę ugotować jakiś obiad bo o 14:15:0 Felix będzie już z pracy.-Chłopak zrobił dziwną minę i bez słowa wstał z łóżka. Wyszliśmy razem z pokoju i zeszliśmy na dół.
-Co robicie ? -Zapytał Liam.
-Ja idę do domu. -Odpowiedziałam.
-To Ty mieszkasz gdzieś blisko ? -Znowu zapytał.
-Hahaha. Nie tak może 10 minut drogi samochodem :D.
-Ja Cię odwiozę. -Odparł Louis. Liam poszedł na górę.
-Nie, nie trzeba poradzę sobie nie chcę Ci robić kłopotu. -Powiedziałam przytulając chłopaka.
-Zaczekaj, przywiozłem Cię to Cię odwiozę. -Powiedział wychodząc za mną z domu. Po chwili byliśmy już w drodze do mojego domu. Mówiłam do Lou ale on jakoś nie był chętny do rozmowy. Louis podjechał pod sam dom.
-Może wejdziesz, zostałbyś na obiedzie. -Powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Nie wiesz muszę coś załatwić. -Mówił błądząc gdzieś swoim wzrokiem.
-No proszę ! Ty chciałeś żebym z wami jechała to pojechałam no i wczoraj do kawiarni mnie zaprosiłeś. Daj mi się odwdzięczyć. -Powiedziałam chwytając chłopaka za rękę.
-Wiesz twój chłopak nie będzie raczej z tego zadowolony. -Powiedział smutny.
-Co ?! Jaki kurde chłopak ? -Zapytałam zdziwiona.
-No Felix...  -No i wtedy się wyjaśniło czemu się tak dziwnie zachowywał.
-Lou to nie jest mój chłopak. -Powiedziałam śmiejąc, chłopak wtedy spojrzał na mnie z nadzieją.
-Ale jak to nie ?
-Felix to mój najlepszy przyjaciel tak kocham go ale jak brata. -Louis bardzo się ucieszył było to po nim widać.
-Wysiadaj. -Powiedziałam do chłopaka i sama zrobiłam to samo. Weszliśmy do domu, postanowiłam, że zrobię spaghetti. Lou bardzo mi pomagał dzięki niemu zdążyłam przed przyjazdem Felixa. Gdy chłopak przyjechał. Przytuliłam go i postanowiłam przedstawić Louisa.
-Hej, pamiętasz jak mówiłam Ci wczoraj kogo poznałam ? -Zapytałam pocierając swoimi dłońmi.
-No coś kojarzę. -Powiedział zdezorientowany.
-A więc, poznaj Louisa. - Powiedziałam wskazując na chłopaka.
-Cześć jestem Louis. -Wyciągną do Felixa rękę.
-Cz..Cześć. A to jednak nie było kłamstwo i  Ty sob ie tego nie wymyśliłaś. -Zażartował i uścisną dłoń Lou.
-Nie, nie było widzisz miałam racje. -Powiedziałam dźgając chłopaka w brzuch. Później podałam obiad. Felix zadawał parę pytań jednak Lou nie był gorszy. Wypytywali się o wszystko. Gdy już skończyliśmy zaczęłam zbierać brudne talerze.
-Ja pójdę pozmywać. -Powiedziałam.
-Pójdę z Tobą. -Dodał Lou wstając od stołu. Weszliśmy do kuchni Lou usiadł na krześle a ja zabrałam się za zmywanie.
-Ja niestety muszę was opuścić. -Powiedział Felix zerkając do kuchni przez drzwi.
-Okay, pa. -Powiedziałam. Lou znowu mnie gdzieś zaprosił a mówiąc gdzieś mam na myśli klub. Na początku jak to ja nie chciałam się zgodzić ale bardzo polubiłam Louisa więc się zgodziłam. Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie o 18:30 i pojechał do siebie do domu. Postanowiłam zadzwonić na skype do Amy. Gadałyśmy około dwóch godzin. Zamknęłam laptopa i poszłam do siebie. Zastanawiałam się co na siebie włożę. Po chwili namysłu wybrałam to:

 zeszłam do łazienki umalowałam się ciemnymi cieniami kredką i oczywiście tuszem włosy zostawiłam rozpuszczone tylko je przeczesałam. Równo o 18:30 ktoś zapukał do drzwi jak się domyślałam to był Lou. Otworzyłam drzwi i mym oczom ukazał się przystojny Lou.
-Ślicznie wyglądasz. -Powiedział chłopak przytulając mnie.
-Dziękuję Ty też. -Uśmiechnęłam się do chłopaka. -Czekaj wezmę jeszcze klucze. -Powiedziałam wchodząc jeszcze do domu. Wreszcie byłam gotowa wsiedliśmy do samochodu gdzie czekała na mnie miła niespodzianka. Jechał z nami jeszcze Harry i Niall. Po 5 godzinach byłam w domu, nogi mi odpadały ale przy chłopcach bawiłam się świetnie i zgubiłam poczucie czasu. Felix już spał więc weszłam po cichu do swojego pokoju rozebrałam się i rzuciłam na łóżko. Nie ukrywam, że byłam troszkę, na prawdę  troszkę nietrzeźwa.






Dziękuję wszystkim którzy czytają i komentują. 

Za 5 kom pojawi się next.
Kocham was mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. :D 
<3 Kocham was <3